***Oczami Ali***
Razem z Harry'm szłam w stronę samochodu cała się trzęsąc. On to najwyraźniej zauważył bo złapał mnie za rękę i powiedział:
-Nie bój się to przecież nic strasznego.- powiedział i ścisnął mocniej moją rękę
Jechaliśmy już jakieś 2 godziny cały czas milcząc. Po chwili minęliśmy znak że za 5 km. dotrzemy do Holmes Chapel. Zaczął mnie boleć brzuch.
-Za chwilę będziemy na miejscu. Kochanie nie bój się.-powiedział i uśmiechnął się ukazując rząd swoich białych zębów i dołeczki
Nic nie odpowiedziałam tylko odwzajemniłam uśmiech.
Po chwili dojechaliśmy na miejsce ujżałam piękny dom i... stojące pod nim fanki:
"Super" pomyślałam.
-Skąd one wiedzą że akurat dzisiaj przyjeżdżam do domu.-zdenerwował się Harry
Chłopcy kochają swoje fanki i zrobiliby dla nich wszystko ale od czasu do czasu mogłyby dać im czas odetchnąć od tego wszystkiego i mogłyby dać im trochę prywatności.
Harry zaparkował samochód i nagle usłyszałam krzyki typu "O mój boże to Harry Styles". Brunet wyszedł z samochodu i zniknął na chwilę. Po chwili usłyszałam otwierające sie drzwi. Trochę się przestraszyłam ale okazało się że to Harry.Odetchnęłam z ulgą. Chłopak złapał mnie za rękę i nie zważając na fanki pociągnął mnie w stronę domu. Rozległ się dzwonek. Po chwili w drzwiach stanęła mama Harry'ego.
-Witaj kochanie.-skierowała się do Harry'ego i go przytuliła-a ty pewnie jesteś Alice. Harry dużo mi o tobie opowiadał. I powiem że na żywo jesteś jeszcze ładniejsza niż cię opisywał.-posłała mi ciepły uśmiech
Od razu zrobiło mi się lepiej. Stwierdziłam że to nie może być aż tak strasznie jak to sobie wyobrażałam.
-Tak to ja. Miło mi panią poznać -powiedziałam odwzajemniając gest.
-Wejdźcie przecież nie będziemy rozmawiać w drzwiach, no a po za tym te wszystkie dziewczyny- powiedziała
Zrobiliśmy tak jak kazała i po chwili staliśmy w uroczo ozdobionym salonie. Mama Hazzy zniknęła w kuchni a my usiedliśmy na wygodnej dużej kanapie.
-Co jest tak strasznie? - zapytał z uśmiechem Harry
-No w sumie to nie - odpowiedziałam
Siedzieliśmy rozmawiając parę minut a w pewnym momencie zrobiło mi się troszkę niedobrze. Złapałam się za brzuch i powiedziałam cicho " Tylko nie to". Mój chłopak najwyraźniej to usłyszał.
-Skarbie co się dzieję?- zapytał
-Nic trochę mi niedobrze ale to wina ciąży-odpowiedziałam
-Na pewno?- spytał ponownie
-Tak już trochę lepiej. Wszystko ok- powiedziałam i dałam mu buziaka na znak żeby się nie martwił.
Minęło parę minutek i w progu pojawiła się pani Styles. Zaprosiła nas do jadalni w celu zjedzenia umówionego wcześniej obiadu. Zasiedliśmy do stołu na którym było już całkiem sporo jedzenia.
-Mamo po co tyle nagotowałaś skoro jest nas tylko 3?- zapytał Harry
-No bo widzicie chciałabym wam także kogoś przedstawić. I ta osoba także będzie przy tym posiłku jeżeli nie macie nic przeciwko- uśmiechnęła się tajemniczo.
-A powiesz nam kto to taki?- zapytał ciekawy już Hazza.
-Nie bądź taki ciekawski jak przyjdzie to wam go przedstawię, dobrze wszystko chyba już jest.- powiedziała- o zapomniałabym na śmierć o winie które kupiłam na tą okazję.- przypomniała sobie i wbiegla do kuchni. Ja w tym momencie popatrzyłam na Hazze znacząco. On tylko powiedział cicho" Spokojnie po prostu powiedz że nie pijesz." powiedział i uścisnął moją rękę. Po chwili w jadalni pojawiła się pani Styles a razem z nią dźwięk dzwonka do drzwi.
-O to pewnie on- stwierdziła i poszła otworzyć. Słyszeliśmy jakieś osobne słowa w korytarzu a po chwili w progu jadalni stanął dobrze zbudowany mężczyzna.
-Drogie dzieci przedstawiam wam Robina- powiedziała mama Hazzy.
-Bardzo miło mi pana poznać - powiedział z uśmiechem Harry
-Mi ciebie również młody człowieku. Tym bardziej że jesteś synem Anne- powiedział a następnie stanął obok mnie.
-Dzień dobry- powiedziałam uprzejmie
-Witaj. Bardzo mi miło. Harry ma naprawdę uroczą dziewczynę- powiedział i pocałował moją dłoń.
Usiedliśmy wszyscy do stołu. Pan Robin otworzył wino i już zabierał się za nalewanie do mojego kieliszka.
-Nie ja dziękuje- powiedziałam miło
-Dlaczego, przecież to Harry prowadzi. Musisz korzystać przed tym jak kiedyś będziecie mieć dzieci- stwierdził. Zrobiło mi się troszkę gorąco ale nadal odmawiałam po pewnym czasie Robin zrozumiał i teraz napełniał kieliszek pani Anne.
Po skończonym obiedzie przenieśliśmy się do salonu. Ja z Hazzą wzięliśmy nasze szklanki z sokiem a pani Anne z panem Robinem swoje kieliszki z czerwoną cieczą. Usiedliśmy po raz drugi dzisiaj na wygodnych kanapach i mama Anne oraz jej gość zabrali znów głos.
-Drogi Harry oraz Alice chcielibyśmy powiedzieć wam że dzisiejsza obecność Robina nie jest bezcelowa. Pragniemy was poinformować że my..... my się zaręczyliśmy- powiedziała lekko się wachając
-Mamo ale to świetnie. - powiedział Harry
-Tak. Z całego serca Gratulujemy- poparłam chłopaka.
- Dziękujemy- powiedział Robin i pocałował Anne w policzek.
-Tak to cudowne że za parę miesięcy może lat wy także się zaręczycie, weźmiecie ślub, będziecie mieć gromadkę dzieci, a następnie zestarzejecie się wśród wnuków.- powiedziała pani Styles z wielkim uśmiechem patrząc na nas. Ja spojrzałam na Harrego a on chyba zrozumiał co miałam na myśli.
-Taaak. Mamo my także musimy wam coś powiedzieć.- zaczął
-Naprawdę? a więc słuchamy- zachęcił Robin
-Mówiła pani że my się zaręczymy weźmiemy ślub, później dzieci i tak dalej a my chyba troszkę zmienimy tą kolejność-zaczęłam
-To znaczy?- zapytała Anne
-Najpierw dziecko, później ślub jeśli już, a na końcu zestarzenie się wśród wnuków- powiedział Harry spokojnym tonem
-Co?! Czyli to znaczy że planujecie już że będziecie mieć dziecko?- zapytała
-No my w sumie nie planujemy to już się stało.....- przerwał mi Hazza
-Tak więc jeżeli weźmiecie ślub to zostaniecie za około 6,7 miesięcy dziadkami- zakończył
-O matko naprawdę?- pytała w wielkim szoku mama Harrego
-Tak.- stwierdziliśmy oboje.
-Nawet nie wiecie jak się cieszymy..- powiedziała
-Serio?- harry
-Tak.. To co z tego że inna kolejność ale najważniejsze że się kochacie.- zakończyła a my z Hazzą odetchnęliśmy z ulgą. Reszta spotkania w domu Stylesów przebiegała już w normalnej atmosferze i bez żadnych nowych wiadomości.
***Oczami Loli***
Od momentu wyjścia Hazzy i Ali z domu byczyliśmy się oglądając filmy a przy tym po prostu ciesząc się sobą. Lou jak zwykle robił głupie rzeczy tego typu że rozpętał wielką bitwę na owoce. Wszyscy się do niej od razu przyłączyli. Nie obyło się bez śmiechu no i paru siniaków. Kiedy byłam schowana razem z Liamem na przewróconym stołem Lou z Niallem za wszelką cenę próbowali w nas trafić i przez to wszystko co leciało czyli np. pomarańczę oraz 1 duży arbuz roztrzaskał się na kawałki obijając się o ziemię tuż obok naszych ciał i przez to teraz cali byliśmy w soku oraz w łupinach z tych wszystkich owoców. Gabi raz trafiła Zayna w brzuch mandarynką przez co on się przewrócił a ta jak do niego podbiegła Zayn od razu się podniósł i tym razem to on w nią trafiał wszystkim co miał pod ręką. Niall parę razy spadł z krzesła od ciągłego śmiechu no ale to już pomińmy. Zabawa była przednia lecz do momentu gdy skończyły nam się owoce, a drzwi otworzyła Alice razem z Harrym. Nie powiem lekko się zdziwili lecz po chwili zaczęli się śmiać. Jak się okazało z tego że każdy był cały w resztkach owoców ale też przez to że w tym momencie każdy był w innej części domu. Zawiesiliśmy broń i dopiero teraz spojrzeliśmy na zegarek. Była 23:15 a nasz dom wyglądał strasznie. Wszędzie sok oraz skórki. Stół leżący na boku i jeszcze więcej podobnych rzeczy z udziałem owoców. Stwierdziliśmy że warto było by to posprzątać. Przed tym jednak postanowiliśmy umyć się z tych resztek. Wyszłam z łazienki przebrana w pidżamkę:
a na korytarzu spotkałam Gabi na której także gościł zestaw do spania:
, Ali:
oraz chłopców.
Szybko zeszliśmy na dół pozbieraliśmy owoce, ustawiliśmy stół i w godzinkę wszystko było jak dawniej. Teraz już na serio zmęczeni poszliśmy do swoich pokoi i postanowiliśmy przełożyć zdawanie raportów z wizyty u mamy Stylesa na jutro. Położyłam się w wygodnym łóżku a obok mnie Liam i przytuleni do siebie odlecieliśmy w krainę snów.
--------------------------------------------------------
Uff. Jest 23 rozdział :D To niesamowite że mamy już ich tyle a pamiętam jak dopiero nam przyszedł pomysł pisania bloga w połowie 6 klasy.. ach to były czasy.. no dobra już nie zanudzam trzymajcie się kochani.. Pa:* liczymy na komcie :*:*
Mrs. Styles