wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 20

Hej wam ten rozdział będzie dłuższy niż zwykle więc życzę miłego czytania :D
------------------------------------------------------------------------------------

-Eee jak sobie chcecie– powiedział Liam
Ja się tylko uśmiechnęłam i po chwili chłopcy musieli jechać na spotkanie z Paulem dotyczące jutrzejszej trasy. Gdy tylko wyszli dziewczyny zaczęły mnie męczyć.
-Wiemy że coś wczoraj między wami zaszło więc opowiadaj.- zaczęła Lola
-Ale co mam wam powiedzieć?- zapytałam
-Jak było? – kolejne pytanie padło z ust Gabi
-Było super. Na początku się bałam ale potem to minęło i było wspaniale.- powiedziałam
-Przynajmniej już masz za sobą pierwszy raz – podsumowała Patti
-No tak – odpowiedziałam
Po tej ciekawej jakże rozmowie ja z Lolą skorzystałyśmy z okazji i pojechałyśmy po nasze zwierzaki.
Po 20 min. Byłyśmy z powrotem  w domu . Gdy weszłyśmy Elka z Gabi sprzątały dom.  Nigdzie nie widziałyśmy Patti, jednak potem  okazało się , że wróciła do swojego domu. Wszystkie zgodnie stwierdziłyśmy że zaprosimy ją na dzisiejsze  przyjęcie o godz. 18.  Jednak przed tym postanowiłyśmy schować nasze zwierzaki. Z żółwiem nie było takiego problemu, ponieważ wystarczyło położyć małe akwarium w którym się znajdował na stole w pokoju. Duży problem miałyśmy z kotem:
  , ponieważ strasznie miauczał. Wymyśliłyśmy że damy mu mleka to się uspokoi.  Jakimś cudem udało się, po chwili spał w nowym, małym koszyku w pokoju gościnnym.

***Oczami Gabi***
Dziewczyny zniknęły gdzieś na górze a my z Elką wysprzątałyśmy cały dom. Po ok. minucie w salonie pojawił się Alice z Lolą.
-Caroline miałaś zadzwonić do Patti. Pamiętasz??- zapytałam
-Faktycznie- powiedziała po czym wyciągnęła telefon. Zadzwoniła. Rozmawiała jakieś 10 minut.  Z rozmowy telefonicznej zrozumiałyśmy tyle że z wielką chęcią dzisiaj przyjdzie. Słyszałyśmy też jak Lola mówiła jej aby kupiła prezent tylko dla Nialla, bo my dla reszty mamy. Dobrze zrobiła.
Miałyśmy nadzieje że chłopaków nie będzie jeszcze przy najmniej godzinę, więc postanowiłyśmy upiec torta. Namęczyłyśmy się przy tym strasznie ale się opłacało.  Nasz torcik wyglądał mniej więcej tak:
-Teraz przydałoby się go włożyć do lodówki.- powiedziała Eleanor
-Fakt. Ale na pewno nie do naszej bo Niall jeszcze go zje przed czasem - stwierdziła Ali
-Naprzeciwko naszego domku mieszka taka miła starsza pani i pewnie zgodzi się na zostawienie tortu u niej na parę godzin-  powiedziała Lola
-A skąd ty to wiesz?- zapytała Gabi
-Rozmawiałam z nią nie dawno. Jest przemiła. –Lola
-Ok. To ty idź go zanieś tylko szybko – popędzała Elka
-Już idę- rzuciła Lola i wyszła z domu z ciastem na rękach.

***Oczami Alice***
Teraz miałyśmy trochę spokoju. Ja poszłam sprawdzić jak czuje się kotek. Gdy weszłam do pokoju zrobiło mi się troszkę nie dobrze ale po chwili przestało. I dobrze bo tego nie lubię. Postanowiłam nie zwracać na to uwagi i zająć się moim kotkiem leżał w koszyczku i patrzył na mnie swoimi zielonymi oczkami. Postanowiłam się z nim troszkę pobawić. Jednak nie trwało to długo, ponieważ usłyszałam trzask drzwi i znajome głosy chłopaków. Zostawiłam kota i szybko zeszłam na dół. Zauważyłam że Lola już zdążyła wrócić. Ja podeszłam do Harrego pocałowałam go w policzek (z czego najwidoczniej nie był zadowolony)i usiadłam na kanapie. Po chwili Hazza poszedł w moje ślady. Usiadł koło mnie i mocno przytulił.
-Będę za tobą tęsknił wiesz??- zapytał
-Ja za tobą też i to bardzo- powiedziałam smutno
-Obiecuje że w każdym dłuższym wolnym czasie będę cię odwiedzał- powiedział już lekko zadowolony
-Mam taką nadzieję
-Ej skarbie tak a propo wiesz jaki jest dzisiaj dzień??- zapytał z wielkim uśmiechem
-Niech pomyśle… jest czwartek czyli dzisiaj wywożą śmieci- powiedziałam próbując zachować się poważnie
-Ale jesteś pewna że tylko to?- zapytał ponownie tym razem bardziej smutny
-Chyba tak … a co?- zapytałam ledwo powstrzymując śmiech
-Niee… nic, nic – Hazza
Dałam mu buziaka(tym razem w usta) i zaczęliśmy wspólnie oglądać film.

***Lola***
Dochodziła godzina 17:30 zostało już mało czasu. Po chwili Liam zszedł na dół do reszty i przez przypadek zostawił swój telefon na stoliku. W sumie to mnie ucieszyło i szybko spisałam numer do Paula.  Na szczęście odebrał po pierwszym sygnale.

***Rozmowa telefoniczna***
-Halo- powiedział znajomy głos menadżera chłopców
-Dzień dobry tu Caroline, dziewczyna Liama. – powiedziałam
-Ooo Bardzo mi miło , a czym zasłużyłem sobie na tą rozmowę?- zapytał
-Mam do pana prośbę. Organizujemy chłopcom małe przyjęcie i chciałybyśmy aby pan na chwilę ich do siebie poprosił. Na przykład aby omówić jakieś ważne sprawy..- mówiłam
-Jasne  nie ma sprawy zaraz zadzwonię do Liama.- powiedział
-To nie jest dobry pomysł  bo nie ma przy sobie telefonu- odpowiedziałam pospiesznie
-Ok. to do Zayna . Mam nadzieje że się uda. Powodzenia – powiedział sympatycznie
-Bardzo dziękujemy. Do widzenia- powiedziałam
-Do widzenia- odpowiedział

Skończyłam rozmawiać i stanęłam koło schodów aby przeczekać ich wyjście. Nie musiałam długo czekać bo wyszli po 5 minutach. Wszystkie się zebrałyśmy i poszłyśmy przygotować ubrałam to:


Ali:
Gabi to :
Eleganco i 'drapieżnie' :>

Gdy byłyśmy gotowe Ali poszła włożyć kota do jakiegoś ładnego pudełka. Ja zrobiłam podobnie z żółwiem, a reszta poszła pakować swoje prezenty. Po chwili usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć i ujrzałam Patrycje.
W ręku miała prezent, który jak później zdradziła była to bransoletka z jej imieniem ♥
Następnie poleciałam po torta. Kiedy wróciłam dziewczyny schowały prezenty w kuchni i czekały na mnie. Położyłam torta na ładnej podstawce i tym razem czekałyśmy na chłopców.
Ok. godz. 18:05 weszli do domu. Byli lekko zaskoczeni ale o to nam przecież chodziło.

***Oczami Gabi***
Po paru minutach jedliśmy torta i śmialiśmy się przy tym.
-Ali a ja myślałem że nie pamiętasz co jest dzisiaj, a tak po za tym dzisiaj nie wywozili śmieci  -powiedział Harry udając lekko obrażonego
-Oj wybacz mi to małe kłamstewko – powiedziałam i go pocałowałam w policzek
-Ok. wybaczam – powiedział
-No to teraz nadszedł czas na prezenty. Co wy na to?- zapytała ich Lola
-Macie dla nas prezenty?!- krzyknął Zayn
-Tak a co myślałeś – powiedziałam i go pocałowałam
-Jeśli tak to taak chcemy prezenty! – wydarł się Niall
-Ok. – powiedziałyśmy zgodnie
-Kto pierwszy?- zapytała Elka
-Ja chce – powiedział szybko Louis
-Dobrze skarbie to dla ciebie – powiedziała Eleanor wręczając Lou prezent. Ten gdy go odpakował był w miłym szoku i bardzo się cieszył. Od razu ucałował swoją dziewczynę i podziękował
-To teraz ja – Krzyknął Zayn
Podeszłam do niego i dałam mu prezent.
-To jest świetne. Dziękuje. Wiedziałaś że uwielbiam tego rapera?- zapytał mnie
-Pewnie że tak.. bardzo często śpiewasz jego piosenki więc nie trudno było się domyślić - powiedziałam
-Dzięki jeszcze raz.- powiedział i pocałował mnie
-Ok. teraz mój prezencik – powiedział Liam
Lola wzięła pudełko z kuchni i ruszyła ku Liamowi
-Proszę- powiedziała z wielkim uśmiechem
Gdy otworzył nie mógł uwierzyć własnym oczą.
-O matko to nowy żółw.. tak się cieszę nazwę go Lola po tobie- powiedział
Ooo to takie słodkie
-Ok. teraz czas na mojego Harolda- powiedziała Ali
Podała Hazzie pudełko z bardzo już ruchliwym zwierzęciem
Gdy tylko je otworzył krzykną
-Too Kotek oooo jaki słodki – powiedział a Ali się uśmiechnęła
-Nazwiemy go… hmmm. A może yyyym.. emmm Już wiem! Niech będzie.Dusty!
-Pięknie – podsumowaliśmy
-Ok. teraz czas na Nialla. – powiedziała Elka
Do niego podeszła lekko speszona Patrycja i wręczyła prezent
-Dziękuje ci nie musiałaś – powiedział do niej
-Ależ musiałam . –odpowiedziała
 Niall mocno ją przytulił i szepnął jej do ucha „Dziękuję”
-Niall my mamy dla ciebie jeszcze prezent od nas- powiedziała Lola
-Naprawde?- zapytał
-Tak. – powiedziała Ali i postawiłyśmy przed nim nasz kosz.
-ooo dziękuje mam już teraz jedzenia na długie wieczory z filmami - wyszczerzył się ale jeszcze bardzie jak zobaczył koszulkę. Postanowił ją od razu założyć.

***Oczami Ali***
Nasze przyjęcie zakończyło się powodzeniem i bardzo  się z tego cieszyłyśmy. Byłyśmy dość zmęczone więc wszyscy postanowili pójść spać. Oczywiście nie było mowy żeby Patti u nas nie spała. Niall szybko zagarnął ją do swojego pokoju. Ja poszłam z Harrym i kotem do siebie i po drodze zabrałam jego kosz do spania i inne zabawki.  Poszliśmy się wykąpać i położyliśmy Dusty do jego koszyka.  Po chwili my także leżeliśmy już w łóżku i rozmawialiśmy o naszym życiu, dzisiejszym dniu oraz o jutrzejszej trasie.
Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam. A Harry pewnie razem ze mną.

***Następnego dnia***
Rano obudził mnie niezły łomot. Szybko podniosłam się z łóżka i zobaczyłam Harrego przygniecionego walizką. Tak, właśnie zaczynał się pakować. Mógł to zrobić szybciej ale przecież on zawsze wszystko robi na ostatnią chwilę. Zamiast mu pomóc śmiałam się jak opętana.
-A może zamiast się ze mnie śmiać pomogła byś mi?
-Hahahahahhahahahhha nie.- powiedziałam przez śmiech
-No proszę.-powiedział i zrobił oczka kota z Shereka
-A co będę z tego miała?- zapytałam
-A no wiesz. Zależy co chcesz.- powiedział z zadziorną miną
 -Okeeeeeej.- powiedziałam schodząc z mojego wygodnego łóżka
Zwlekłam go z podłogi i pomogłam w pakowaniu. Po ok. 1 godz. był spakowany. Poszłam na dół po mleko dla kota i gdy wróciłam postanowiłam wziąć prysznic. Gdy skończyłam zorientowałam się że nie mam ręcznika. „Pewnie Harry go zabrał… Znowu.’’ Pomyślałam
-Harry?
-Eeeee tak?
-Nie wiesz może przypadkiem gdzie jest mój ręcznik?
-Nieeeeee.
-Harry wiem że go masz. Oddaj bo…
-Bo?
-Bo zaraz ci go zabiorę.
-Dobraaa. Czekam.
-No proszę.  Podaj mi go.
-Dobra już leeeeecę.- powiedział a raczej wykrzyczał wbiegając do łazienki
-Zamykaj te drzwi..- krzyknęłam gdy wbiegł i zostawił otwarte drzwi
-Już
-Dobra a teraz oddawaj ręcznik- powiedziałam mam nadzieje że stanowczo
-Hmmm…. Niech pomyśle.. no ok.- powiedział i mi go podał ale gdy go od niego wzięłam ten go mocno pociągnął tak że stałam twarzą w twarz z nim.... Pewnie się domyślacie co się potem stało.
Po tym wszystkim znów musiałam się wykąpać… no i oczywiście Hazza się przyłączył.  Wyszliśmy z łazienki z niezłymi uśmiechami. Ubrałam to:
I poczułam że jestem głodna.
-Co chcesz na śniadanie zboczeńcu? – zapytałam z szerokim uśmiechem
-Hmmm. Może tosty?- zaproponował
-Ok. To ja zrobię a ty zajmij się Dusty – postanowiłam
-Dla ciebie wszystko- powiedział po czym usiadł na podłodze i zaczął głaskać kota.
Gdy zeszłam na dół już prawie wszyscy tam siedzieli oprócz rzecz jasna Hazzy, Gabi:
Wakacje, nadchodzimy! <3
 i Zayna.
Lola:

Pewnie jeszcze spali albo się pomału żegnali bo chłopcy wyjeżdżają  o 15:30 a była już 12. Ale szybko zleciały te godziny od 10. Wzięłam się za robienie tostów i po chwili ruszyłam z nimi na górę ale Niall i tak zabrał z 2. Szybko spałaszowaliśmy śniadanie i chłopcy zaczęli znosić walizki.

***Oczami Loli***
Następne godziny mijały a my i tak nie mogliśmy się pożegnać. Nim się obejrzałyśmy była już 15 i chłopcy wkładali rzeczy do auta. Same pożegnanie zabrało nam z 15 minut, więc już nieźle spóźnieni wsiedli do auta i odjechali machając nam do momentu kiedy straciliśmy ich z oczu.  Dopiero co wyjechali a mi już brakuje tych 5 idiotów.
Przez resztę dnia chodziłyśmy zmulone i smutne. Liam zdążył zadzwonić już do mnie ze 6 razy i mówił jak bardzo za mną tęskni. Mijały tygodnie i chłopcy już odwiedzili nas parę razy.

***Po 3 tygodniach***
Chłopcy mają przyjechać za 4 dni i już nie mogę się doczekać. Tego dna postanowiłyśmy wybrać się na zakupy. Poszłam spytać kto pisze się na wyjazd. Oczywiście Elka i Gabi zgodziły się od razu, następnie poszłam do Ali. Zapukałam do drzwi pokoju. Nikt  nie odpowiadał, dlatego postanowiłam wejść. Drzwi do łazienki w jej pokoju były otwarte i gdy pojawiłam się w przejściu zobaczyłam Ali siedzącą na ziemi obok toalety. Najwidoczniej wymiotowała.
-Hej ! W sumie to przyszłam się spytać czy jedziesz z nami na zakupy ale widze że nie czujesz się najlepiej.- powiedziałam
-Tak, przepraszam ale już od dobre 2 godzin co chwile wymiotuje- odpowiedziała
-Myślę że powinnaś iść do lekarza i to jak najszybciej – poradziłam
-Masz racje jeszcze dzisiaj pójde- odpowiedziała Ali
-Jesteś pewna że nie mamy z tobą zostać? – zapytałam
-Nie wy jedzcie dam sobie radę – odpowiedziała
-Ok. ale zadzwoń jak wrócisz od lekarza- rozkazałam
-Na pewno zadzwonię-Gdy tylko dziewczyny pojechały złapałam telefon  i zadzwoniłam do mojego ulubionego lekarza. Umówiłam się na spotkanie za 30 minut. Szybko się ogarnęłam i wsiadłam do żółtego pojazdu (czytaj- taxi). Równo po 30 minutach siedziałam w gabinecie lekarskim.
-Dzień dobry Alice. Co się stało?- zapytał miło lekarz
-Dzień dobry. Przez ostatnie tygodnie nie czuje się najlepiej, boli mnie brzuch i często wymiotuje- powiedziałam szybko
-Już domyślam się co to może być ale zrobimy badania dobrze?- zapytał z troską
-Pewnie – odpowiedziałam
Nastój jeśli chcecie :)
Po 20 minutach czekałam na wyniki
-Zapraszam- powiedział lekarz pokazując mi krzesło. Posłusznie usiadłam i czekałam na wyniki.
-Więc z badań wynika że po prostu …… jesteś w ciąży Alice. Już od paru tygodni- powiedział z uśmiechem ale ja jak usłyszałam te słowa zamarłam.
-Co?! Ja mam dopiero 18 lat jak to możliwe?- pytałam chociaż tak na prawdę nie chciałam odpowiedzi.
-Nic już nie poradzimy. Zapraszam na następną wizytę za miesiąc. Do widzenia- powiedział
-Do widzenia – odpowiedziałam i szybko wyszłam z tego piekielnego budynku.
Co ja zrobiłam nie mogę pozwolić aby moja ciąża zepsuła karierę Harrego. Postanowiłam wyjechać do Polski może w ten sposób ocalę jego zawód. Tysiące myśli znajdowało się w tedy w mojej głowie. Smutki łączyły się z moimi łzami. Nie mogłam uwierzyć że za około 8 miesięcy mam mieć dziecko. Albo raczej nie chciałam uwierzyć. Szybko wróciłam do domu i na moje nieszczęście w domu już były dziewczyny. Na mój widok najwidoczniej się przestraszyły. Ale nic dziwnego bo na moich policzkach był już pewnie cały tusz z moich rzęs.
-O matko Ali co się stało?- zapytała Lola
-Nic moje życie się lekko zawaliło. Wyjeżdżam. – powiedziałam
-Co?! Ale dokąd i dlaczego??- wykrzyknęła Gabi
-Nie mogę psuć Harremu kariery- powiedziałam dalej płacząc
-Co ty wygadujesz?- mówiła Elka
-Nie rozumiecie ja ...  ja jestem w ciąży- powiedziałam prawie bezgłośnie
-Naprawdę? Ale to super- pocieszała Lola
-Nie, w cale nie mam dopiero 18 lat moi rodzice mnie zabiją- mówiłam po chwili ruszyłam do mojego pokoju i zaczęłam się pakować . Po 15 minutach byłam gotowa. Wzięłam paszport i ruszyłam ku wyjściu z domu.
-Powiedz chociaż dokąd lecisz?- zapytała Gabi
-Do Polski tam gdzie moje miejsce , a i proszę na razie nie mówcie Harremu o ciąży- odpowiedziałam i wyszłam z domu zostawiając je w nie małym szoku.
Pojechałam na lotnisko i kupiłam bilet. Wsiadłam do samolotu i podczas lotu myślałam nad naszymi wspólnymi chwilami spędzonymi z Harrym. Podróż trwała 3 godziny. Na miejscu zamówiłam taxi i pojechałam pod nowy adres moich rodziców. Stanęłam pod drzwiami i wiedziałam co się stanie jak im powiem moją wesołą nowinę (oczywiście to z ironią). Zapukałam i po chwili drzwi otworzyła mi moja zadowolona mama(przynajmniej wtedy była zadowolona.) Jej uśmiech zszedł z  twarzy gdy tylko zobaczyła moją zapłakaną twarz…

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Heej !!Przepraszamy za tą długą nieobecność ale wiecie jak to jest szkoła , wycieczki i totalny brak czasu :( Jesteście ciekawi co dalej???
Może rozdział nudny lub krótki ale mi się nawet podoba więc proszę o komentarze:)


Mrs. Styles :* Kochamy was :)

5 komentarzy:

  1. Hmmm.
    Co dalej?!
    Nie przerywaj mi w takim momencie. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :* Już niedługo następny. Pojawiają się już pierwsze słowa więc jest dobrze:)Dziękujemy że się podoba:*

      Usuń
  2. fajny piszcie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. no kiedy będzie następny??!!

    OdpowiedzUsuń